Diabelski most - dosłownie.
Niedziela, 10 kwietnia 2011
· Komentarze(0)
Kategoria Jura Krakowska
Postanowiliśmy z Żanetką pośmigać na rowerach po Jurze. Był to dla nas debiut w tych okolicach, na szczęście bardzo udany.
Samochód zostawiliśmy na parkingu PKP w Krzeszowicach, skąd rozpoczyna się i kończy niebieski szlak rowerowy, prowadzący nas po pięknej i tajemniczej okolicy Krzeszowic.
Pierwszym punktem na mapie jest Bartłowa Góra, podjazd nie jest ciężki, a na widoku ukazały się ruiny zamku Tenczyn.

Szlak nie jest wymagający technicznie i początkowo przebiega szeroką drogą leśną.

Robimy sobie przerwę śniadaniową z widoczkiem na kamieniołom Wapienna-Czatkowice.

Teraz krótka, ale fajna "dzida" w dół i zjeżdżamy do Czernej, później trochę asfaltem i zaczyna się właściwa część wycieczki. Okolice ruin "Diabelskiego Mostu" budzą emocje.

Przechodzimy przez malowniczy mostek i wjeżdżamy na mistyczny obszar ruin klasztoru z XVII w.
Tuż przed mostem znajduje się Furta Siedlecka, która stanowiła wejście do klasztoru.

Początkowo most ten nazwany był „Mostem Anielskim” jednak miejscowa ludność zmieniła nazwę na obecną- coś w tym jest. Most miał 18 metrów wysokości, 120 metrów długości i 9,5 metra szerokości. Robi wrażenie.


Opuszczamy ten teren i jedziemy w górę, jadąc wzdłuż granicy kopalni wapienia Czatkowice.

Przejeżdżając przez Bramę Siedlecką opuszczamy teren ruin klasztoru, cały czas jedziemy jednak wzdłuż ruin wysokiego kamiennego płotu.

Dalej jedziemy bardzo starym lasem, gdzie pełno powalonych drzew.
I do dzisiaj się zastanawiamy się czy to Diabelski most nas tak nastroił, dreszczyk emocji cały czas nam towarzyszył.

Przeciskając się przez kolejne suche konary starych drzew....

Wjeżdżamy na cmentarz, szlak prowadzi praktycznie po grobach.

Jak się okazuje jest to cmentarz poległych żołnierzy z 1’szej wojny światowej. Szybko się zwijamy...

W końcu dojeżdżamy do „cywilizacji” kierunek i szlak znany.

Dalej szlak juz spokojny bez niespodzianek, kilka długich szutrowych zjazdów....

I jesteśmy w Krzeszowicach.
Polecam tą wycieczkę, na pewno zapadnie w pamięci.
Samochód zostawiliśmy na parkingu PKP w Krzeszowicach, skąd rozpoczyna się i kończy niebieski szlak rowerowy, prowadzący nas po pięknej i tajemniczej okolicy Krzeszowic.
Pierwszym punktem na mapie jest Bartłowa Góra, podjazd nie jest ciężki, a na widoku ukazały się ruiny zamku Tenczyn.

Szlak nie jest wymagający technicznie i początkowo przebiega szeroką drogą leśną.

Robimy sobie przerwę śniadaniową z widoczkiem na kamieniołom Wapienna-Czatkowice.

Teraz krótka, ale fajna "dzida" w dół i zjeżdżamy do Czernej, później trochę asfaltem i zaczyna się właściwa część wycieczki. Okolice ruin "Diabelskiego Mostu" budzą emocje.

Przechodzimy przez malowniczy mostek i wjeżdżamy na mistyczny obszar ruin klasztoru z XVII w.
Tuż przed mostem znajduje się Furta Siedlecka, która stanowiła wejście do klasztoru.

Początkowo most ten nazwany był „Mostem Anielskim” jednak miejscowa ludność zmieniła nazwę na obecną- coś w tym jest. Most miał 18 metrów wysokości, 120 metrów długości i 9,5 metra szerokości. Robi wrażenie.


Opuszczamy ten teren i jedziemy w górę, jadąc wzdłuż granicy kopalni wapienia Czatkowice.

Przejeżdżając przez Bramę Siedlecką opuszczamy teren ruin klasztoru, cały czas jedziemy jednak wzdłuż ruin wysokiego kamiennego płotu.

Dalej jedziemy bardzo starym lasem, gdzie pełno powalonych drzew.
I do dzisiaj się zastanawiamy się czy to Diabelski most nas tak nastroił, dreszczyk emocji cały czas nam towarzyszył.

Przeciskając się przez kolejne suche konary starych drzew....

Wjeżdżamy na cmentarz, szlak prowadzi praktycznie po grobach.

Jak się okazuje jest to cmentarz poległych żołnierzy z 1’szej wojny światowej. Szybko się zwijamy...

W końcu dojeżdżamy do „cywilizacji” kierunek i szlak znany.

Dalej szlak juz spokojny bez niespodzianek, kilka długich szutrowych zjazdów....

I jesteśmy w Krzeszowicach.
Polecam tą wycieczkę, na pewno zapadnie w pamięci.